niedziela, 21 września 2014

Lot do NOLA / Pierwsze dni / Floryda

Do Nowego Orleanu leciałam z lotniska JFK razem z moją współlokatorką z Orientation - Stephany z Kolumbii. Był to chyba mój najgorszy lot samolotem, samolot był malutki, ciasny i strasznie głośny, żałowałam, że nie kupiłam stoperów do uszu. Trochę wynagrodził nam to zachód słońca, niestety siedziałam po złej stronie samolotu i nie mam porządnych zdjęć.


Z lotniska odebrała mnie hostka, była to 21, więc dzieci już spały, przytuliła mnie i pojechałyśmy do domu. Wychodząc z lotniska buchnął we mnie okropny gorąc, pomyślałam że może pociągi nad nami jeżdżą, że może dlatego ze to parking zamknięty, ale wysiadając z auta pod domem spotkało mnie to samo. Na drzwiach wejściowych czekał na mnie powitalny karton(?), którego oczywiście nie zauważyłam. Powitanie z hostem było niezręczne, nie przytulił, nie podał ręki, powiedział cześć, jak lot, sama nie wiedziałam jak się zachować, było to kilka krępujących minut, na szczęście był wieczór, ja byłam zmęczona więc zapytałam czy mogę iść już spać :) 


Mam bardzo ładny pokój, chyba najładniejsze pomieszczenie w tym dość starym, chłodnym domu. Przepraszam za jakość zdjęć, ale robiłam je starym telefonem, Blackberry, który dali mi hości, bo okazało się że mój nie będzie jednak działał z amerykańską siecią.





Następnego ranka wstałam, ogarnęłam się, zeszłam na dół i poznałam młodszego chłopca, dałam mu i hostce prezenty i pojechałam z nimi do muzeum dla dzieci, właściwie są to bardziej sale zabaw, gry itp, ale tak to nazywają. Po południu odebraliśmy starszego ze szkoły, dałam mu prezent i siedziałam z nimi. Po południu odkryłam, że nie ma wifi, postanowiłam więc pójść na spacer po okolicy, wejść do jakiejś kawiarni, skorzystać z internetu i umówiłam się z 3 au pair, które wybierały się na kolację, akurat na ulicy gdzie byłam. Poznałam więc dwie dziewczyny z Francji i jedną z Niemiec, gdy wróciłam do domu wszyscy już spali. Następnego dnia pojechałam z rodziną do Aquarium w Downtown, było całkiem fajnie, dzieci coraz bardziej się do mnie przekonywały, więcej ze mną rozmawiały, po południu pojechałam z dwoma z poznanych wcześniej au pair do kina na "If I stay", niestety wygodne fotele, późna godzina, zgaszone światła sprawiły, że zasnęłam po 10 minutach filmu i obudziłam się na ostatnie 20 minut...



Normalną pracę zaczęłam we wtorek, napiszę wam mój grafik w innej notce. W piątek pojechaliśmy z rodzinką na Florydę, do resortu w którym mają swoje condo, apartament?. Floryda była cudowna, piękna plaża, czysta, ciepła woda, palmy, po prostu raj. Kontakty z hostami się polepszyły, bo sporo rozmawialiśmy na tarasie gdy dzieci spały. Za dużo też nie pracowałam, bo dzieci wolą spędzać czas z rodzicami niż z jakąś obcą dziewczyną z Polski. Niestety na Florydzie czas płynął aż za szybko i trzeba było wracać do rzeczywistości.. Zaraz po naszym wyjeździe zaczął się remont budynku, w którym mieści się condo, więc jest ono niedostępne przez 6 miesięcy.






1 komentarz: