środa, 20 sierpnia 2014

Prezenty dla rodzinki, lot do NY i pożegnania.

Ahh.. na liczniku piękna 5 (no ok 4, ale kto by tam liczył tak dokładnie) więc przygotowania pełną parą. Jak na mnie przystało, większość rzeczy załatwiam w tym tygodniu, bo po co zrobić to wcześniej i mieć z głowy? 
Wczoraj załatwiłam międzynarodowe prawo jazdy, trochę się bałam że może nie udać się go tak szybko otrzymać, ale miła pani zrobiła mi je na miejscu :) Szkoda tylko że z niego nie skorzystam w Stanach..

Czas na coś co sprawiło mi najwięcej problemów, czyli prezenty. Nie lubię kupować prezentów, tzn kupować mogę, ale z wymyśleniem jest gorzej. Zawsze mam problem czy to się spodoba, czy się przyda, czy będzie dobre, czy, czy, czy.. 

Dla chłopców kupiłam piżamki z motywem Aut, zależało mi na takich z Thomasem (tym dziwnym pociągiem z twarzą), gdyż uwielbiają oni tą bajkę, ale miałam straszny problem ze znalezieniem odpowiednich. Pewnie, mogłam kupić pociągi - zabawki, ale nie miałam ochoty na płacenie 70zł za 7 cm pociąg, a z tego co widziałam na Skype, mają oni takich kilka :)



Do tego kupiłam im kolorowanki z naklejkami, wiem że starszy (prawie 6 lat), średnio może się z nich ucieszyć, ale chciałam kupić im takie same zestawy, żeby nie było kłótni.



Żeby nie było tak biednie dorzucę im karty, kto nie lubi grać w piotrusia ?! 



Kupiłam trochę słodyczy: śliwki w czekoladzie, irysy i krówki od Dobosza (bo są produkowane właściwie w moim mieście, no dobra we wiosce obok), michałki i prince polo, ale może dokupię coś jeszcze.



Część cukierków powkładałam do kubków, które kupiłam w Empiku dla hostów. Zapakuję je w celofan i dokupię im jeszcze miód pitny.



Mam też już swoje pierwsze dolary. Mam nadzieję, że zostanie mi coś jeszcze z wypłaty i że rodzinka się dorzuci. Hehehehe, tak to jest dorosłość, samodzielność, niezależność.. 




Z lekkim opóźnieniem dostałam info o locie. No nie powiem, trochę się rozczarowałam, wkurzyłam. Myślałam, że wybierając wylot z Berlina nie muszę się martwić o przesiadki, przecież duże miasto, 2 lotniska, Niemcy itp. A tu niespodzianka. O 9.10 mam samolot z Berlina do Amsterdamu, będę tam o 10.35 i tam biegnę szybko na następny samolot, bo przecież mam tylko 3h!! No trudno.. O 13.30 lecę z Amsterdamu do Nowego Jorku :) Na amerykańskiej ziemi stopę postawię o 15.30 czasu miejscowego. Lecę z jedną polką - Basią i 10 niemkami, no oczywiście :) Wszystkie loty spędzę z linią lotniczą Delta.

Przede mną pakowanie, jeszcze nie bardzo wiem jak się za to zabrać, no i czas pożegnań, trochę się boję, ale już jedna część za mną.
Moje misiaki zabrały mnie nad morze, tzn zrobił to Rafał, a tam czekała na mnie reszta gromady, zrobili mi wielką niespodziankę, są najlepsi <3






Ale byłoby zbyt pięknie, gdyby nic się nie wydarzyło, więc do domu wracaliśmy tak:


Dużo trochę tego wyszło więc już kończę :*


8 komentarzy:

  1. Życzę powodzenia!!! :) Tyle emocji przed takim wyjazdem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku! to już tylko 4 dni! super prezenty wybrałaś. czekam niecierpliwie na pierwszego posta z amerykańskiej ziemi i mojego kochanego Nowego Orleanu! Obiecaj spamować zdjęciami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak będzie ze zdjęciami na początku, bo do dyspozycji będę miała tylko telefon, ale postaram się ! :)
      Gratuluję PM !

      Usuń
  3. Będę spamować fotami z NO razem z Mafcikiem <3

    Współczuje delty, też nią lecę i musze płacić za bagaż :xxx
    Więc szykuj miliony $$$

    OdpowiedzUsuń
  4. aaale Ci zrobili niespodziankę! :)
    Kuurka już tylko 3 dni!

    OdpowiedzUsuń
  5. super blog! czekam na pierwsze notki jak już będziesz na miejscu i teraz jeśli bedziesz miała jeszcze czas :)

    OdpowiedzUsuń